Terapia jąkania metodą prof. L. Arutiunian: - Skuteczność terapii jąkania - Terapeuta jąkania - logopeda czy psycholog? - Metody behawioralne w terapii - Czy każdy jest w stanie ją ukończyć - Odpowiedzialność terapeuty, prawa pacjenta - Reklama terapii jąkania, a etyka

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 8 września 2008

Spojrzenie na terapię jąkania metodą prof Arutiunian

©Stutter.Stutter@gmail.com, ostatnia modyfikacja: 13.04.2010

Udzielam zgody na powielanie tekstu i zawartych w nim idei pod warunkiem podania źródła

Spojrzenie na terapię jąkania metodą prof. L. Arutiunian


Poniżej przedstawiam swoje uwagi na temat terapii jąkania opartej na metodzie prof. L. Arutiunian. Metoda ta jest przedstawiona w książce "Jak leczyć jąkanie" - Lilia Arutiunian (Andronov), Moskwa 1993 r, referacie "PROGRAM TRWAŁEJ NORMALIZACJI MOWY JĄKAJĄCYCH SIĘ" oraz na stronach terapeutów pracujących tą metodą (Beata Trojanowska, Ewa Galewska, Bernadeta Dziekan-Standowicz, Henryk Czich z Dawidem Tomaszewskim, i inni).

Metodę poznałem także dzięki temu, że brałem udział w terapii prowadzonej tą metodą. Terapia zrobiła na mnie dość dobre wrażenie (zwłaszcza na początku), lecz teraz, z perspektywy czasu, mam uwagi i zastrzeżenia odnośnie niektórych jej aspektów. Mam też znacznie gorszą opinię o sposobie prowadzenia terapii oraz o samej metodzie leczenia jąkania.

W opracowaniu uwzględniłem także uwagi i opinie pacjentów terapii znajdujące się na stronie "Jakanie - Terapia - Fakty i mity", oraz w jej księdze gości pełniącej rolę forum dyskusyjnego. Niestety forum to zostało zlikwidowane na skutek interwencji prawników Pani Ewy Galewskiej.

  • Skuteczność terapii jąkania opartej na metodzie prof. L. Arutiunian

Nie znam niestety wyników badań dotyczących skuteczności tej metody przez niezależne ośrodki. Także poszczególni terapeuci nie publikują wyników takich badań, choć często twierdzą, że każde jąkanie się można wyleczyć i tylko od pacjenta zależy czy się wyleczy. Takie twierdzenie jest wg mnie nadużyciem.

Pani Profesor Arutiunian twierdzi:

"Wyniki uzyskane po intensywnym kursie leczenia stanowią około 100% wyleczonych, natomiast wyniki badań przeprowadzonych po upływie roku wykazały, że wyleczonych było nie mniej niż 70%."

Moje obserwacje potwierdzają fakt, że po 2 tyg. intensywnej terapii praktycznie 100% osób mówi płynnie (choć b. powoli), co nie znaczy że są wyleczone, a po roku od rozpoczęcia terapii może nawet 70% pacjentów nie jąka się w zauważalny sposób.

Stwierdzenie "100% wyleczonych po intensywnym kursie leczenia" jest oczywistym daleko idącym uproszczeniem.

Jak jest później, po kilku latach?

Z tego co wiem, jest znacznie gorzej, ale i tak ponoć całkiem nieźle. Terapia ta, jeśli jest dobrze prowadzona, to może dawać dobre rezultaty także w przypadku młodzieży i dorosłych z utrwalonym jąkaniem. Informacje do których mam ostatnio dostęp wskazują, że częste są nawroty jąkania nawet u osób, które z powodzeniem ukończyły terapię. (W mojej grupie nikt z młodzieży i dorosłych nie wyleczył się w trwały sposób). Ubolewam, że żaden z ośrodków nie publikuje danych dotyczących skuteczności terapii jąkania.

Mimo wszystko nie waham się stwierdzić, że w terapii jąkania opartej na metodzie prof. L. Arutiunian jest szczypta geniuszu. Jest bodaj pierwszą, która dała nadzieję, osobom z utrwalonym jąkaniem, na wyleczenie.

Może nie wiecie, lecz w angielskojęzycznym wydaniu Wikipedii w teksie dotyczącym hasła Stuttering jest następujący akapit:

"Prognosis:.. With adult stutterers, there is no known cure, though they may make partial recovery with intervention. Stutterers often learn to stutter less severely and be less affected emotionally, though others may make no progress with therapy"

Czyli w skrócie: W przypadku dorosłych osób jąkających się, nie jest znane lekarstwo (metoda leczenia), chociaż można uzyskać częściową poprawę w wyniku terapii...

Ale nie ma róży bez kolców. Terapia metodą prof. L. Arutiunian ma też trochę niedostatków, ponadto sami terapeuci czasami popełniają istotne błędy.

Zastrzegam, moje krytyczne uwagi nie dotyczą wszystkich terapeutów pracujących tą metodą, gdyż każdy z nich prowadzi terapię trochę w inny sposób.

  • Terapeuta jąkania - logopeda czy psycholog? Jąkanie a psychologia.

Osoby rozumiejące istotę jąkania (stanowiącego zaburzenie komunikacji - nie tylko werbalnej) pewnie zgodzą z twierdzeniem, że jąkanie ma niewiele wspólnego z wadami wymowy i jego leczenie wymaga w większym stopniu wiedzy psychologicznej i pedagogicznej, niż logopedycznej.

Tym co najbardziej dokucza osobom jąkającym się, nie jest sama niepłynność mowy, lecz głownie lęk i jego dalekosiężne skutki. Lęk przed mówieniem, lęk przed jąkaniem, ośmieszeniem i poniżeniem. Gdyby nie te skutki psychologiczne, to samo jąkanie nie byłoby dla większości zbyt uciążliwe.

Terapeuta jąkania powinien być więc, przede wszystkim, dobrym psychoterapeutą rozumiejącym istotę lęków osób jąkających się i potrafiącym pomóc pacjentom w uświadomieniu sobie tych lęków, oraz w radzeniu sobie z nimi w sposób odpowiedni. W przeciwnym razie lęki te mogą zostać jedynie czasowo wyparte, stłumione, by później wrócić ze zdwojoną siłą. Niestety większość terapeutów, leczących tą metodą, ma jedynie wykształcenie logopedyczne, pedagogiczne lub inne humanistyczne.

Brak odpowiedniej wiedzy psychologicznej i umiejętności w zakresie psychoterapii połączone z pokusą kształtowania psychiki pacjentów mogą prowadzić do daleko idących błędów w prowadzeniu terapii, błędów na wielu poziomach. Potwierdzeniem tego jest strona Jąkanie - Terapia - Fakty i mity założona przez byłego pacjenta (bardzo ją polecam). Na szczególną uwagę zasługują stwierdzenia:

"....W efekcie tego logopeda zaczyna wcielać się w nieprzynależną mu rolę, rolę psychoterapeuty - pomimo braku stosownych kwalifikacji. ....

" ... Władza deprawuje, a rola terapeuty daje władzę... wskazanie komuś “drogi życia”, ukształtowanie według swoich chęci - jakąż to musi dawać satysfakcję!

Najgroźniejsi jednak bywają terapeuci posługujący się tzw. metodą Arutiunian - z tego prostego względu, że prowadzą intensywne, zamknięte zajęcia w grupach. Odrobina charyzmy i umiejętność pokierowania nastrojem zbiorowości to siła nie do przecenienia, zwłaszcza wobec ludzi tak zależnych od akceptacji społecznej jak jąkający się. Twórczyni metody, Lilia Zinowiewna Arutiunian - sama będąc psychologiem-logopedą - postulowała w swej książce (Kak leczit’ zaikanie, Moskwa 1993) obowiązkową obecność psychologa na zajęciach, jednak szybko i z pragmatycznych zapewne względów zarzuciła ten pomysł. Ten błąd podważa wartość najlepszej z dotychczasowych, jak ośmielam się twierdzić, terapii jąkania - nieudolność bądź arogancja logopedów, którzy wiedzą lepiej, co pacjent powinien myśleć doprowadziła już do kilku tragedii. ..."

Potwierdzeniem tej tezy są także wypowiedzi innych pacjentów, a w szczególności - znamienna wypowiedź:

Moje przemyślenia na temat terapii jąkania metoda Arutiunian prowadzonej przez ....

  • Kwiatki terapii - (niezamierzony) humor na terapii

Jako przerywnik, oraz przykład ilustrujący wiedzę psychologiczną osoby prowadzącej terapię przytoczę dialog jaki miał miejsce na terapii:

Pacjent pyta:

- Dlaczego często mi się śni, że się jąkam, choć na jawie już nie jąkam się.

Osoba prowadząca terapię odpowiada:

- Bo Twój mózg tęskni za jąkaniem.

Drugi przejaw wiedzy tej osoby:

- Wiecie dlaczego małe dzieci mają lepsze wyniki terapii?

- Bo ich rodzice są znacznie bardziej zaangażowani w terapię, niż wy!

- Czyli zupełne zignorowanie różnicy między jąkaniem małego dziecka, a utrwalonym przez wiele lat jąkaniem osoby dorosłej.

Te i inne stwierdzenia są dla mnie przejawem niezrozumienia terapii.

Kwiatki z Terapii innego z pacjentów (benek http://jakanie-fakty-i-mity.webpark.pl):

"dzięki ćwiczeniom oddechowym jeden z moich pacjentów wyleczył się z astmy. Nikt nie był w stanie mu wcześniej pomóc"

"przedtem osoby pełne kompleksów; teraz są dziennikarzami, aktorami, dyrektorami banków. A to wszystko dzięki terapii"

Osobliwym kwiatkiem Terapii był wymóg częstego popijania wody (minimum 1,5 litra wody niegazowanej, poza innymi napojami) uzasadniany tym, że mózg składa się w 80% z wody i picie jej wspomaga tworzenie nowych połączeń nerwowych (sic!).

Mam nadzieję, że "terapeuci" nie będą już więcej tworzyć Kwiatków Terapii, chyba, że w ramach terapii śmiechem.

  • Jąkanie, a lęk społeczny

Wg mnie większość osób jąkających się wykazuje wysoki poziom lęku społecznego, o czym na terapii często nie mówi się wprost. Uważam, że ten lęk, oraz lęk w ogólności, jest największym wrogiem osób jąkających się i dlatego terapia jąkania powinna w większym stopniu uwzględniać ten fakt.

Niewątpliwie lęk społeczny osób jąkających się jest, w znacznej mierze, wynikiem traumatycznych przeżyć związanych z jąkaniem. Nie oznacza to jednak, że "zastąpienie jąkania płynną mową" w pełni wyleczy z lęku społecznego. W terapii opartej na metodzie prof. L. Arutiunian jest wiele elementów zmierzających do obniżenia lęku społecznego, ale wg mnie zbyt mało. Wszystkich jąkających się pragnę zachęcić do zainteresowania się problematyką lęku społecznego. Polecam np. książkę "Jak przezwyciężyć nieśmiałość i lęk przed otoczeniem? Trening", autorstwa: Martin M. Antony, Richard P. Swinson.

Uważam, że przedstawiona w książce metodologia leczenia lęku społecznego mogłaby być wykorzystana jako uzupełnienie terapii jąkania opartej na metodzie prof. L. Arutiunian. Chciałbym zachęcić terapeutów zajmujących się leczeniem jąkania do zgłębiania problemów związanych z lękiem!

Terapia jąkania oparta na metodzie prof. L. Arutiunian jest na pewno dużym krokiem do przodu w leczeniu jąkania, gdyż wg mnie włącza do leczenia jąkania elementy terapii behawioralnej (czy wymaga to uzasadnienia?), i to w sposób bardzo konsekwentny. Uważam jednak, że nie wykorzystuje ona w pełni metod i technik tej terapii. Brak w niej także elementów terapii poznawczej, będącej jej logicznym uzupełnieniem.

Celowym byłoby także uwzględnienie sztuki motywacji, aby zmotywować pozytywnie pacjentów do wykonywania trudnych przecież zadań (więcej marchewki ...). Wspomniana sztuka motywacji (w połączeniu z rozsądną manipulacją) oferuje przecież wiele subtelnych i skutecznych sposobów ...

  • Metody behawioralne w terapii metodą prof. L. Arutiunian

Powyżej stwierdziłem, że terapia jąkania oparta na metodzie prof. L. Arutiunian wykorzystuje metody terapii behawioralnej. (Tezę tą postaram się wkrótce uzasadnić, jeśli tylko znajdę na to czas).

  • Sugestia w leczeniu metodą prof. L. Arutiunian

Chciałbym zwrócić uwagę na bardzo istotny element terapii metodą prof. L. Arutiunian - sugestię. Jest ona pomijana w opisie metody, a bez niej terapia nie byłaby możliwa.

Niejako potwierdzeniem tej tezy są zasady udziału w terapii:

- osoby leczące się wcześniej hipnozą, nie są, na ogół, przyjmowane na terapię,

- osoby, które przerwały terapię nie mogły w niej uczestniczyć przez 5 lat.

Wyjaśnienie jest proste: leczenie jąkania hipnozą jest bardzo skuteczne, lecz efekty są krótkotrwałe, a kolejne sugestie hipnotyczne działają coraz krócej, podobnie jest z sugestią na jawie (Surowaniec Józef, Jąkanie a holistyczne aspekty logopedycznego oddziaływania , Terapia jąkania, Marzena Kocik).

W sytuacji, gdy pacjent leczył się wcześniej hipnozą lub z użyciem jawnej sugestii, to jest mniej podatny na sugestie i przekonywanie terapeuty, że wykonywanie określonych ćwiczeń uchroni go od jąkania w każdej sytuacji.

Wydaje się, że wiara pacjentów w 100% skuteczność ćwiczeń jest fundamentem terapii, a zwłaszcza jej początkowego etapu. Bez tej wiary nie byliby w stanie wyjść np. na ulicę i zadawać słynne "wolne pytania".

Dlatego też pacjenci są przekonywani na wiele różnych sposobów, z wykorzystaniem subtelnych technik. Na tym początkowym etapie bardzo ważna jest charyzma terapeuty, jego zdolności do przekonywania, siła perswazji. Nie bez przyczyny największe sukcesy zawodowe i sukcesy rynkowe odnoszą osoby przebojowe, charyzmatyczne. Niestety charyzma i przebojowość często nie idzie w parze z wiedzą psychologiczną i innymi potrzebnymi umiejętnościami.

Skutek jest taki, że pacjenci poddani "praniu mózgów", nawet ci którzy nie przykładają się do terapii, przez miesiąc lub nawet kilka mogą nie czuć lęku przed mową, jąkaniem i nie jąkać się. Niestety, po pewnym okresie jąkanie możne wrócić - niezależnie od zaangażowania pacjenta w terapię i czasu poświęcanego na ćwiczenia.

Przy okazji pytanie: które z ćwiczeń na terapii mają działają rzeczywiście terapeutycznie, a które dają jedynie efekt placebo?

Aby nie załamywać wiary pacjentów w skuteczność terapii, wszelkie przypadki występowania niepłynności mowy u pacjentów są tłumaczone, na ogół, w jeden sposób: pacjent nie stosował się do zaleceń, łamał zasady terapii, a pacjent jest stawiany pod pręgierzem. (Potwierdzają to wpisy na forum "Jakanie - Terapia - Fakty i mity" ).Takie tłumaczenie i postępowanie stanowi przestrogę dla innych i może zachęcić ich do pilniejszego wykonywania ćwiczeń.

Wydaje się, że terapeuta nie ma innego wyjścia, że musi tak postępować, bo pozostali pacjenci przestaną wierzyć w skuteczność terapii.

Ale co z tymi co naprawdę się starali, lecz albo nie byli w stanie pokonać lęków i wykonywać dobrze określonych ćwiczeń, albo co gorsze wykonywali je starannie, ale i tak jąkanie ich pokonało.

Powstaje więc dylemat:

- Czy mówić całą prawdę pacjentom o Terapii i zmniejszyć ich wiarę w wyleczenie, a więc skuteczność leczenia,

- Czy karmić pacjentów mitami o terapii, które budują wiarę w wyleczenie, lecz mijają się z prawdą. Narażając, tym samym, pacjentów na zderzenie z brutalną rzeczywistością.

Ten element terapii wydaje się jej piętą Achillesa (jeśli już powoływać się na mitologię).

Czy jest wyjście z tej patowej sytuacji? Uważam, że jest:

  • Terapeuta powinien informować, że działanie sugestii ma czas ograniczony i jeśli nie wykorzystają go w pełni na konfrontację ze swoimi lękami, to nie wyleczą się.

  • Terapeuta powinien rzetelnie informować o skuteczności terapii (podawać % osób kończących z sukcesem terapię wstępną, roczną, po 2 latach, itp) przed rozpoczęciem terapii.

  • Terapia powinna być zmodyfikowana, aby nie obciążać psychiki pacjenta, więcej niż to konieczne. Powinna w większym stopniu uwzględniać wiedzę psychologiczną i metody terapeutyczne stosowane w psychologii.

  • Wywiad wstępny oraz badania psychologiczne powinny wskazać osoby, które nie mają dużych szans na ukończenie terapii, w jej obecnym kształcie. Osoby te powinny przejść wstępną terapię psychologiczną, która umożliwiła by im podjęcie trudów terapii jąkania. Alternatywą mogłoby być tworzenie grup terapeutycznych z uwzględnieniem profilu osobowości i poziomu lęku społecznego pacjentów.

  • Terapia paradoksalnie zwiększa lęk przed jąkaniem

Terapia paradoksalnie zwiększa, na dłuższą metę, lęk przed jąkaniem. Wprawdzie w początkowej fazie terapii lęk ten niemal zanika pod wpływem sugestii terapeuty i pacjent wpada w euforię (na ogół bardzo wyraźnie zmniejsza się ogólny poziom lęku). Jednak z czasem lęk przed jąkaniem na ogół powoli powraca. Postaram się rozwinąć szerzej ten wątek. Teraz posłużę się jedynie fragmentem dyskusji na forum strony "Jakanie - Terapia - Fakty i mity":

3650. Terapia odwraca uwagę od samego aktu mowy - choć nadmiernie koncentruje się na płynności (stąd pierwsze niepowodzenie w terapii staje się z reguły jej kresem). Teoretyczne zaplecze terapii jest doprawdy mizerne... kciuk ręki dominującej - ośrodek Broca... bullshit. Toż byłby to cudowny lek na afazję! (nb przez pewien czas mówiłem z lewą ręką - z sukcesem; dopóki i ten ruch nie zautomatyzował się, przywracając uwagę, więc i napięcie, mowie). Blaize

3663. Blaise, nie jestem do końca pewien czy

"...Terapia odwraca uwagę od samego aktu mowy..."

Zgadzam się, że Terapia odwraca uwagę od krtani i jej okolic, lecz wg mnie Terapia zwiększa koncentrację na akcie mowy (fazowanie, intonacja itp) i na akcie komunikacji. Terapia podnosi poprzeczkę, a raczej kładeczkę, po której delikwent musi przejść. Psychologizator

3666. Racja Twoja, Psychologizatorze - nie odwraca. Przekłada jedynie uwagę na inne elementy tegoż: oddech, miękki start itp. W warstwie psychologicznej zaś zastępuje obsesję jąkania obsesją nie-jąkania, ze wszystkimi konsekwencjami, z fanatyzmem włącznie. All inclusive.

Jedyną znaną mi metodą (zastrzegam, że od dawna nie siedzę w temacie) niemal pomijającą samą realizację mowy jest metoda Van Ripera. Tam idzie o eliminację LĘKU przed jąkaniem (podczas gdy terapia Arutiunian go zwiększa - co jest nieistotne, gdy terapia działa, lecz okazuje się katastrofalne, gdy działać przestanie albo nie zacznie). Blaize

  • Nie wszyscy pacjenci są w stanie podołać trudom terapii

Znaczna część pacjentów po przebytej terapii nie jąka się w zauważalny sposób, ale pozostają ci, którzy nie wytrzymali tej bardzo trudnej terapii i przegrali. Ich klęska jest tym bardziej dotkliwa, że terapeuta często twierdzi, że przestrzeganie zasad terapii i wykonywanie wszystkich ćwiczeń gwarantuje sukces, a wszelkie niepowodzenia są z winy pacjenta.

Od pacjenta wymaga się wykonywania bardzo wielu różnych ćwiczeń w ciągu dnia. Tak wiele, że czasami wydaje się nie możliwe, aby wszystkie sumiennie je wykonać.

Przy okazji powtarzam intrygujące mnie pytanie: które z ćwiczeń na terapii mają działają rzeczywiście terapeutycznie, a które dają jedynie efekt placebo?

W mej opinii, pacjenci powinni przechodzić badania psychologiczne przed rozpoczęciem terapii oraz mieć stałą opiekę psychologa w trakcie terapii, a zwłaszcza w chwilach kryzysu. Obawiam się, że osoby o szczególnie dużym poziomie lęku (zwłaszcza lęku społecznego) mogą mieć duże problemy w ukończeniu terapii. Zbyt duży poziom lęku może uniemożliwić im pełne uczestnictwo w terapii - uniemożliwić wykonywania pewnych zadań mimo dużej motywacji i mobilizacji.

Tym bardziej, że niektóre z zadań są praktycznie niewykonalne dla większości normalnych ludzi, o dobrej odporności psychicznej.

Wolne pytania są przykładem zadania, które dla pewnej grupy ludzi jest ogromnie trudne, prawie niewykonalne dla tych z wysokim poziomem lęku społecznego i wysokiej empatii, wrażliwości na uczucia innych.

Myślę, że problem polega na tym, że pacjenta wysyła się na wolne pytania, aby robił z siebie "głupa", ośmieszał się przed obcymi ludźmi, (w szczytnym celu przezwyciężenia logofobii, lęku społecznego, wstydu, ...) nie przygotowując go jednak wystarczająco do radzenia sobie z własną psychiką w tych ogromnie trudnych sytuacjach. Traktując pacjentów wszystkich tak samo, jakby nie zauważano, że dla niektórych może być to zbyt trudne, jeśli nie zostaną odpowiednio przygotowani.

To trochę tak jak wrzucać ludzi nie umiejących pływać do głębokiej wody ... Ten kto da sobie radę i nie utonie staje się świadectwem skuteczności przyspieszonej nauki pływania. To, że ktoś utonie nie stanowi większego problemu - przecież jakieś "straty muszą być". Nie mogą mieć pretensji, bo przecież widocznie zbyt słabo machali rękami i nogami. Poza tym to i tak nie ma znaczenia, bo utonęli i problem sam się rozwiązał :-)

A co myślicie o ekstremalnym "wolnym pytaniu" - przez ulicę? Przecież trzeba niemal krzyczeć w baaardzo wolnym tempie, wykonując słynne ósemki głową, itp. Dla ludzi wrażliwych, o dużym poziomie lęku jest to praktycznie niewykonalne! Jak ogromna musi być determinacja, aby przełamać się i wykonywać takie zadania.

W efekcie pacjenci nagminnie "oszukują" terapeutę. Po wykryciu "przestępstwa" terapeuta, sfrustrowany niesubordynacją pacjentów, często reaguje dość ostro, nie przebierając w słowach. Pod wpływem tego znaczna część pacjentów mobilizuje się bardziej i jakoś pokonuje lęk związany z publicznym "ośmieszaniem się". Ale są tacy u których ten lęk jest większy niż lęk przed terapeutą oraz lęk przed przegraniem terapii.

W konsekwencji zbyt wysoki poziom lęku może przyczynić się do porzucenia terapii przez pacjenta. Obawiam się, że pacjent nie uświadamiając sobie przyczyny niepowodzenia, czując się przegrany i winny klęski, może w tej sytuacji przeżyć załamanie nerwowe.

Czasami zastanawiam się: co się dzieje z pacjentami, którzy załamali się nie wytrzymując trudów terapii i przestali przyjeżdżać na spotkania oraz konsultacje? Czy ktoś interesuje się ich losem???

Moje pesymistyczne przypuszczenia potwierdzają wypowiedzi byłych pacjentów na forum "Jakanie - Terapia - Fakty i mity"

  • Odpowiedzialność terapeuty, prawa pacjenta

Uważam, że terapia jąkania powinna podlegać podobnym regulacjom prawnym co inne formy leczenia.

Prowadzenie terapii jąkania metodą prof. L. Arutiunian jako terapii w głównej mierze psychologicznej, jest niewątpliwie bardzo trudne i wyczerpujące,

nie trudno w tej sytuacji o popełnienie błędu.

Ponadto odpowiedzialność terapeuty jest ogromna (co nie wymaga uzasadniania), a pokusy kształtowania innych na swój sposób nie do przecenienia,

dlatego prowadzenie terapii tego typu powinno być regulowane odpowiednim kodeksem etycznym - podobnie jak ma to miejsce w przypadku psychoterapii:

Kodeksy te mimo różnej formy mają bardzo zbliżoną treść. Zachęcam ich lektury, gdyż wyjaśniają wiele problemów poruszanych na różnych forach dotyczących terapii jąkania metodą prof. L. Arutiunian.

Pacjent powinien być ponadto informowany o swoich prawach zawartych w następujących dokumentach:

Prawa pacjenta, także pacjenta terapii jąkania, powinny być bezwzględnie przestrzegane,

a przypadki ich naruszania powinny być ujawniane, aby były ostrzeżeniem dla kolejnych pacjentów oraz dla samych terapeutów.

Powinniśmy jako osoby jąkające się, lobować za ustanowieniem odpowiedniego prawa, aby ochrona praw pacjenta terapii jąkania nie budziła wątpliwości.

  • Reklama terapii jąkania, a etyka

Chcę wierzyć, że większość z osób oferujących terapię jąkania:

· posiada odpowiednie kwalifikacje w zakresie psychologii, pedagogiki, logopedii,

· postępuje etycznie mając głównie na uwadze dobro pacjenta, a nie korzyści finansowe, a w szczególności:

· nie stosują tanich chwytów marketingowych, chcąc zwabić jak największą liczbę pacjentów,

· informują przed terapią jaka jest szansa na wyleczenie,

· nie twierdzą, że każde jąkanie można wyleczyć, dając pacjentom złudną nadzieję,

·wyznają starą dobrą zasadę: Primum Non Nocere - Po pierwsze nie szkodzić.

W przypadku, gdy istnieją przesłanki, że pacjent nie podoła trudom terapii, co może grozić załamaniem nerwowym, informują go o tym, oraz proponują obycie odpowiedniej terapii psychologicznej, przed terapią jąkania.

Nie da się ukryć, że czasami nachodzą mnie wątpliwości w tym względzie.

  1. Co np. myślicie o użyciu w nazwie pewnego ośrodka terapii jąkania słowa "Klinika".

    Wszak wg "Słownika poprawnej polszczyzny" - PWN 2004 - L. Drabik, E. Sobol:

    klinika - szpital pełniący również funkcje naukowo-badawcze oraz prowadzący szkolenia studentów medycyny.

    Ciekaw jestem jakie badania naukowe prowadzi ten szacowny ośrodek i ilu studentów w nim się szkoli.

    A może to tylko chwyt marketingowy, wprowadzający pacjentów w błąd ...

    Mam nadzieję, że tą Kliniką nie jest tak źle i naukowcy, którzy w niej pracują opublikują wkrótce wartościowe prace naukowe, a przynajmniej wyniki badań nad skutecznością prowadzonej terapii.

  2. Co np. myślicie o reklamowaniu siebie jako osoby prowadzącej zajęcia na wydziałach psychologii dwóch uniwersytetów, podczas, gdy w rzeczywistości osoba ta jedynie wynajmowała tam sale na własne potrzeby? (cytat: "... prowadzi zajęcia na wydziale psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Warszawskim. Jest doktorantką na wydziale psychologii. Od 11 lat prowadzi terapię wad i zaburzeń mowy. Obecnie przygotowuje do druku książkę poświęconą jąkaniu oraz terapii osób z zaburzeniami mowy.")

  3. Co np. myślicie o haśle reklamowym
    "Każde jąkanie można zastąpić płynną mową"

    przecież potencjalny pacjent zrozumie to najprawdopodobniej jako:
    Każde jąkanie, każdego jąkającego się można wyleczyć! A jest to oczywista nieprawda.


Na szczęście jednak, tego typu stwierdzenia padają coraz rzadziej, choć ich ślady trwają do dziś:

1. Każde jąkanie można wyleczyć

2. Każdy może się wyleczyć z jąkania

3. Jest pani znana z twierdzenia, że każdy typ jąkania można wyleczyć, również u osób dorosłych.

4. Jąkanie można leczyć w każdym wieku i najistot­niejszym jest fakt, że każde jąkanie można wyleczyć.

5. Dziś z całą pewnością mogę powiedzieć, że każde jąkanie można wyleczyć. Najlepszym tego przykładem są pacjenci, których wyleczyłam.

Posiadam ulotkę oferującą terapię i zawierającą takie stwierdzenia (sic!).

Uważam, że publikowanie tego typu informacji, reklam jest łamaniem prawa np. przepisów "Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji" jako reklama wprowadzająca klienta w błąd odnośnie możliwości wyleczenia oraz odnośnie swoich faktycznych kwalifikacji.

Nie twierdzę, że każdy z terapeutów pracujących tą metodą popełnia wymienione wyżej błędy, że każdy z nich narusza prawa pacjenta i łamie kodeksy etyczne, wprowadza pacjentów w błąd. Stwierdzam jedynie, że to się zdarza, więc należy takie przypadki upubliczniać i piętnować lub skierować sprawę do odpowiednich urzędów (nad tym ostatnim poważnie się zastanawiam).

Osoby jąkające się zapraszam do wypełnienia ankiety dotyczącej lęku społecznego osób jąkających się:Ankieta: Jąkanie, a fobia społeczna . Chcę sprawdzić tezę, że większość osób jąkających się wykazuje wysoki poziom lęku społecznego.

Pozdrawiam,

Stutter.Stutter@gmail.com

PS. [ | .


©Stutter.Stutter@gmail.com

Udzielam zgody na powielanie tekstu i zawartych w nim idei pod warunkiem podania źródła


PS. Zapraszam do przeczytania nowszego opracowania pt.
Spojrzenie na terapię jąkania opartą na metodzie prof. L. Arutiunian z perspektywy czasu


2 komentarze:

Stutter-er.Stutter-er vel Jąk-kkała pisze...

Zapraszam do przeczytania nowszego opracowania na temat terapii jąkania metodą prof. L. Arutiunian "Spojrzenie na terapię jąkania opartą na metodzie prof. L. Arutiunian z perspektywy czasu"
http://jakanie.blogspot.com/2016/10/spojrzenie-na-terapie-jakania-oparta-na.html

Anonimowy pisze...

Fajnie to wszystko zostało tu opisane.

Bardzo proszę o kontakt: na e-mail (stutter.stutter@gmail.com) lub przez poniższy formularz

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *