Terapia jąkania metodą prof. L. Arutiunian: - Skuteczność terapii jąkania - Terapeuta jąkania - logopeda czy psycholog? - Metody behawioralne w terapii - Czy każdy jest w stanie ją ukończyć - Odpowiedzialność terapeuty, prawa pacjenta - Reklama terapii jąkania, a etyka

Szukaj na tym blogu

niedziela, 25 września 2016

Kopia strony "Jakanie - Terapia - Fakty i mity" ....

Wspominałem wielokrotnie o stronie "Jakanie - Terapia - Fakty i mity" oraz w jej księdze gości, prowadzonej przez byłego pacjenta terapii jąkania.
Jakby ktoś chciał zapoznać się ze wspomnianą stronę to poniżej jest link do jej kopii z listopada 2007 roku:
 http://web.archive.org/web/...ebpark.pl/ 
a poniżej linki do kopii księgi gości:

http://web.archive.org/web/20110512235314/....benek119 - wpisy: 5313 – 5612 (2010-2011 r.)
http://web.archive.org/web/20071112211804/...benek119 - wpisy: 1831 – 2418 (2006-2007 r.)
http://web.archive.org/web/20041013032105/...benek119 - wpisy: 909 – 958 (2004 r.)

Poniżej kopia  strony  Jakanie - Terapia - Fakty i mity

 

Nu zaik, pogodi!

            Nareszcie... nareszcie udało mi się znaleźć ludzki synonim dla pogardliwego określenia jąkała oraz dla nieszczęsnego wyrażenia balbut; ZAIK - to jest to słowo! Z łatwością da się przeszczepić z rosyjskiego na grunt mowy polskiej. Miłe dla ucha, wdzięczne, oryginalne, pieszczotliwe, krótkie i do wymówienia nietrudne... A i skojarzenie z zajcem, poprawnym, ugrzecznionym i nieco tchórzliwym bohaterem dawnej kreskówki - jak najbardziej uprawnione, dobrze oddające charakterologiczne cechy większości jąkających się.

            Ale ja nie o tym chciałem: otóż, myśląc nad artykułem, doszedłem do wniosku, że o jąkaniu napisano już wiele, natomiast nikt prawie nie obrał za przedmiot swojego zainteresowania.... logopedów. Nie zastanawiając się dłużej, postanowiłem więc choć zmniejszyć tę bolesną dysproporcję.

            Na wstępie pragnąłbym wyrazić wdzięczność wszystkim tym, którzy podjęli się trudu walki z niepłynnością mowy. I nie jest to jedynie zwyczajową formułką: praca to ciężka i niewdzięczna, a efekty - często zniechęcające.

            Skupię się jednak tylko na tych logopedach, którzy wpadli w pułapkę homonimu “logoterapia”. Określenie to bowiem ma dwa podstawowe znaczenia: pierwszym jest terapia mowy (od gr. logos - słowo), drugim natomiast - terapia sensu życia (od gr. logos - sens). Utożsamienie tych pojęć jest oczywiście niesłuszne, lecz przede wszystkim bywa niebezpieczne. W efekcie tego logopeda zaczyna wcielać się w nieprzynależną mu rolę, rolę psychoterapeuty - pomimo braku stosownych kwalifikacji. “Ale czy kwalifikacje są tu najważniejsze? - spyta ktoś. - Czy kierunek studiów warunkuje najistotniejsze dla dobrego terapeuty cechy: doświadczenie, wyczucie, empatię i pokorę?! Przecież jak trudno o rzetelnego psychologa!”. To prawda. Ale jeśli tak trudno o dobrego psychologa-profesjonalistę, to o ileż musi być trudniej o dobrego psychologa-amatora? I wreszcie argument podstawowy: jeśli klient zgłasza się do specjalisty z konkretnym problemem, specjalista może się zająć TYLKO tymże problemem. Nazywam to etyką. Geneza jąkania nie jest znana i twierdzenie, że istnieją jakieś określone cechy osobowości czy też określone modele zachowań, które leżą u podstaw jąkania, nie ma obecnie racji bytu. Ponadto wiem z doświadczenia i z licznych obserwacji, że osobowość (używam tu tego terminu w szerokim znaczeniu) pacjenta zmienia się, i to wyraźnie, z chwilą ustąpienia jąkania - nie ulega więc dyskusji fakt, że to osobowość jest pochodną niepłynności mowy, a nie odwrotnie. Oczywiście osobowość ukształtowana pod wpływem jąkania zaczyna z czasem służyć tej ułomności, racjonalizować ją, nadawać jej sens i wręcz ją wykorzystywać (gdyż nie może być inaczej, przecież jakoś trzeba żyć!) - lecz logopeda - ani ktokolwiek inny - nie ma, jak sądzę, prawa by wyrokować o tym, co należy w człowieku zmienić, aby ten upłynnił swą mowę.

Władza deprawuje, a rola terapeuty daje władzę... wskazanie komuś “drogi życia”, ukształtowanie według swoich chęci - jakąż to musi dawać satysfakcję!

            Najgroźniejsi jednak bywają terapeuci posługujący się tzw. metodą Arutiunian - z tego prostego względu, że prowadzą intensywne, zamknięte zajęcia w grupach. Odrobina charyzmy i umiejętność pokierowania nastrojem zbiorowości to siła nie do przecenienia, zwłaszcza wobec ludzi tak zależnych od akceptacji społecznej jak jąkający się. Twórczyni metody, Lilia Zinowiewna Arutiunian - sama będąc psychologiem-logopedą - postulowała w swej książce (Kak leczit’ zaikanie, Moskwa 1993) obowiązkową obecność psychologa na zajęciach, jednak szybko i z pragmatycznych zapewne względów zarzuciła ten pomysł. Ten błąd podważa wartość najlepszej z dotychczasowych, jak ośmielam się twierdzić, terapii jąkania - nieudolność bądź arogancja logopedów, którzy wiedzą lepiej, co pacjent powinien myśleć doprowadziła już do kilku tragedii.

Ja nie liubliu, kogda mnie liezut w duszu

Tiem bolje - kogda w niejo pliujut

 Tak śpiewał niegdyś Włodzimierz Wysocki (utwór Ja nie liubliu, tekst w transkrypcji polskiej). A mnie pozostaje już nic innego, jak tylko polecić ten fragment pilnej uwadze wszystkich terapeutów, i to nie tylko mowy...

 

Blaise

 

*       chat        

*       forum

*       wolna mowa

*      metoda van Ripera

*      Jąkanie  - czy to obcy język ?

Brak komentarzy:

Bardzo proszę o kontakt: na e-mail (stutter.stutter@gmail.com) lub przez poniższy formularz

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *